23-24 stycznia 2017r.
Są
takie miejsca, których nazwa brzmi magicznie, niczym tajemnicze
zaklęcia wpadają w ucho i pobudzają wyobraźnię. Między innymi
Marakesz, Kapsztad, Zanzibar już swoją melodyjnością zachęcają
i przepowiadają przygodę. Każdy pewnie ma w głowie nazwę
jakiegoś miejsca, o którym niewiele słyszał, ale marzy żeby tam
pojechać, bo oczarowało go brzmienie słowa.
W
moim przypadku tak było z Saragossą. Mało słyszałem o tym
mieście, ale jego dźwięczna nazwa wpadła mi do głowy i kołatała
niczym dzwon, nie chcąc się odczepić. Postanowiłem wykorzystać
chwilę i pojechać tam przy okazji wizyty w Barcelonie, ponieważ
miasta te dzieli jedynie 300 km.
Z
Barcelony do Saragossy można dostać się pociągiem, my jednak
wybraliśmy zdecydowanie tańszą, a równie wygodną opcję, czyli
autobus. Z dworca Barcelona Nord autobusy odjeżdżają kilka razy
dziennie, a pokonanie tej trasy zajmuje 2,5 godziny. Najprościej
skorzystać z firmy Alsa i z wyprzedzeniem kupić bilet na ich
stronie www.alsa.es. Zakup biletu
na dworcu również jest możliwy, ale nieco droższy.
Przyjechaliśmy
na ogromny autobusowo kolejowy dworzec Estación
Central
skąd do starej części miasta czekał nas 3 kilometrowy wymuszony
spacer.
Apetyt
na Saragossę rośnie z każdym krokiem, już kilkaset metrów od
dworca mijamy Alkazar Aljaferia, którego fasada nie przepowiada
kryjących się za murami mauretańskich misternych zdobień.
Zdumiewające jak daleko na północ dotarli muzułmanie w swoim
podboju półwyspu iberyjskiego.
Po
dotarciu do centrum
zabytkowej Saragossy i stanięciu na Plaza del Pilar naszym oczom
ukazuje się zachwycająca i monumentalna gotycka świątynia
Basílica
de Nuestra Señora del Pilar. Wnętrze bazyliki jest równie, a może
nawet bardziej zachwycające niż fasada. Na delektowanie się
detalami warto poświęcić nieco więcej czasu.
Aby
zrobić najpiękniejsze zdjęcie bazyliki warto wejść na Puente de
Piedra, najstarszy, zbudowany w stylu gotyckim most nad rzeką Ebro.
Nieopodal,
przy tym samym placu znajdziemy katedrę del Salvador, która również
nie jest Kopciuszkiem i wymaga głębszego zainteresowania.
Spacerując
po mieście można odnaleźć ślady rzymskich obwarowań
pochodzących z II wieku.
W
Saragossie warto się zatrzymać w hotelu Tibur. Podstawową zaletą
tego miłego hoteliku jest jego położenie.
Dużo
radości sprawiały mi zakupy w Asociación detallistas del Mercado
Central. Te zabytkowe hale targowe doskonale wpisują się w moje
wyobrażenie o kulinarnej Hiszpanii. Bogactwo produktów
wyróżniających się świeżością i doskonałą jakością
zaspokoi najbardziej wyrafinowanych mistrzów kuchni. Zauważyć
można znaczną różnicę cen pomiędzy Saragossą, a Barceloną
oczywiście na korzyść stolicy Aragonii. Plątając się pomiędzy
stoiskami, robiąc zakupy na wieczorną kolację, chłonąc aromaty
można poczuć się Hiszpanem z krwi i kości.
Saragossa to nie tylko magicznie brzmiąca nazwa, to również ciekawe i piękne miasto, które nie przytlacza zgiełkiem i tłokiem charakterystycznym dla metropolii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do wyrażania swoich spostrzeżeń i emocji poprzez komentowanie postów, a za wszelkie wpisy serdecznie dziękuję. Pozdrawiam czytelników i wszystkim życzę fascynujących podróży.