19 czerwca - 5 lipca 2009r.
Koniec
czerwca to najlepszy termin na wakacyjny wyjazd do Prowansji, bowiem
wtedy właśnie najpiękniej kwitnie lawenda. Fioletowe łany,
ciągnące się po horyzont są tak aromatyczne, że najdrobniejszy
podmuch wiatru kołyszący kwiatostanami wzbija w powietrze chmurkę
zapachu. Tak właśnie pachną dla mnie wakacje, mieszanką ziół i
słońca. Ogromne połacie lawendy przyciągają pszczoły z całej
okolicy. Miłe dla ucha bzykanie będące świadectwem intensywnej
pracy dobiega ze wszystkich stron, a jej efekt możemy zobaczyć w
małych francuskich sklepikach ze smakołykami w postaci miodu
lawendowego. Wszelkiego rodzaju produkty wykonane z lawendy są
powszechnie sprzedawane w całej Prowansji. Kiwająca się na wietrze
lawenda działa niemal hipnotyzująco, a oczy cieszą sielskie,
wiejskie obrazki. Kompozycje łanów zboża, kwitnących słoneczników
i lawendy dają natchnienie do najpiękniejszych pejzaży.
Prowansja
oferuje wiele innych niesamowitych atrakcji, a jedną z nich jest
wąwóz Verdon. Turkusowa alpejska rzeka dzieli wapienny płaskowyż
i wije się pomiędzy pionowymi skałami na odcinku 21 kilometrów.
Popularną i atrakcyjną formą eksploracji jej końcowego odcinka
jest spływ kajakami, łódkami lub rowerkami wodnymi. Podczas upałów
zachęca do kąpieli, choć jej temperatura przypomina o swoim
alpejskim pochodzeniu. Z jednego z punktów widokowych koniecznie
trzeba spojrzeć na wijącą się w kanionie niebieską wstęgę.
Szlak ciągnący się wśród wapiennych skał, wzdłuż rzeki
obfituje w punkty widokowe zapierające dech w piersiach.
W
niewielkich miasteczkach niebywałą atrakcją są małe targi i
kiermasze, na których miejscowi rolnicy sprzedają płody rolne,
pieczywo, sery i inne specjały umożliwiające przygotowanie
niepowtarzalnego w smaku i aromacie posiłku. To, że francuskie sery
nie mają sobie równych wie chyba każdy, ale zakup najlepszego
czosnku jaki kiedykolwiek jadłem nie był już taki oczywisty.
Kwintesencją
Prowansji i magnesem przyciągającym turystów są niezwykle
urokliwe i klimatyczne kamienne miasteczka z wąskimi brukowanymi
ulicami. Ozdobą ich są pnące się po podporach winorośle oraz
ogromne fioletowe bugenwille, a także czarujące kwiecistymi kulami
hortensje.
Podczas
południowych upałów stają się senne, a jedyny ratunek przed
żarem lejącym się z nieba stanowią niewielkie przytulne
kawiarenki w których ochłodę daje zimne białe lub różowe,
lekkie wino z owocową nutą.
Wśród
miast i miasteczek wyróżniłbym położone na wzgórzu Gassin w
którym spacer wąskimi uliczkami jest bezustannym odkrywaniem
urokliwych zakamarków, restauracyjek i sklepików. Niewątpliwą
nagrodą za pokonywanie stromych podejść jest widok na okoliczne
pola i wsie.
Sąsiedztwo
popularnego kurortu Saint-Tropez nie powinno wprawiać jego
mieszkańców w jakiekolwiek kompleksy.
Nieopodal
znajdujemy równie czarujące Ramatuelle, w którym stare drzwi i
okiennice skrywają dziejowe tajemnice oraz pobudzają
fantazje na temat życia dawnych i obecnych mieszkańców.
Najbardziej
znane i najtłumniej odwiedzane w tej okolicy jest bez wątpienia
Saint Tropez kojarzone przede wszystkim dzięki filmom o słynnym
żandarmie i przez pryzmat ulubionego kurortu możnych i celebrytów
tego świata. Warto i to miejsce zaznaczyć na swojej mapie, choć w
moich oczach ustępuje nieco urokiem wspomnianym wcześniej
skromniejszym sąsiadkom. Na pewno nie zawiodą się ci, którzy
chcieliby zapoznać się z najnowszymi trendami dotyczącymi
największych i najbardziej luksusowych jachtów i łodzi motorowych.
W okolicy portu można zaopatrzyć się w pyszne lody i delektując
smakiem przemierzać nabrzeże w poszukiwaniu sław małego i dużego
ekranu.
Nieco
odmienną architekturą charakteryzuje się Roussillon, miasto pełne
kolorowych domów sprawiające wrażenie wyrwanego z bajki.
Dopełnieniem tej baśniowej scenerii jest przyklejona do niego
pionowa, wysoka skała z ochry.
Avignon
z kolei chwali się przed turystami mostem św. Benezeta i pałacem
papieskim. Te dwie budowle sprawiają, że miasto jest bezbłędnie
rozpoznawane przed turystów na wszelkich pocztówkach i zdjęciach.
Jeżdżąc
po Prowansji można natknąć się na wiele cudownych miejsc w
których bez wahania zamieszkałbym od zaraz. Takim miasteczkiem
przypadkowo odkrytym w którym mógłbym zasiedlić mały opuszczony
domek było Trigance. Urzekły mnie w nim przede wszystkim widoki
oraz zamek wzniesiony nieopodal i górujący nad miastem.
Będąc
we Francji koniecznie trzeba zagrać w bulle, które budzą u
miejscowych niesamowite emocje. Francuzi bez względu na wiek i płeć, choć przeważają panowie w starszym wieku, godzinami rzucają tymi
metalowymi kulkami. Na własnej skórze przekonałem się, że
nie jest to takie łatwe na jakie wygląda w wykonaniu mistrzów.
Bez
wątpienia jedną z atrakcji Prowansji jest Colorado Provençal de
Rustrel, zagłębie ochry będącej mieszaniną piasku i tlenków
metalu. Wzgórza te dzięki szerokiej palecie barw od białej po
fioletową są niezwykle fotogeniczne. Momentami tylko zielony akcent
drzew przypominał, że nie jesteśmy na Marsie. Naszemu spacerowi
towarzyszył bezustanny koncert cykad, którym zdawał się nie
przeszkadzać południowy upał. Zafascynowany cudami natury i
pięknem krajobrazów zupełnie zignorowałem fakt, że ochra po dziś
dzień używana jest jako doskonały barwnik co skończyło się
koniecznością wyrzucenia garderoby. Na pamiątkę z takiego spaceru
w pobliskim miasteczku można zaopatrzyć się w ceramikę barwioną
właśnie ochrą.
Podczas
naszych dwutygodniowych wakacji mieszkaliśmy na polu campingowym w
dużym willowym namiocie Vacansoleil
. Rozwiązanie takie uznaliśmy za odpowiednie wyważenie pomiędzy
niską ceną, a wygodą. Namioty te były w pełni wyposażone, a
infrastruktura pola zapewniała komfort jakiego można oczekiwać na
wakacjach. Sklepik umożliwiał drobne zakupy, basen dawał ochłodę
po dniu intensywnego zwiedzania, a restauracja zachęcała do
wieczornego biesiadowania.
Alternatywą dla campingowego sklepu był
poranny spacer do piekarni w pobliskim urokliwym Castellane. Powrót
ze świeżym, chrupiącym i aromatycznym pieczywem w stanie
nienaruszonym był praktycznie niemożliwy. Castellane położone u
boku ogromnej skały to kolejne niezwykle fotogeniczne,
rozpieszczające turystów kamienne miasteczko oferujące przytulne
kawiarnie, sklepy z pamiątkami i miejscowymi specjałami oraz targ.
Wiadomym
jest, że we Francji sztuka kulinarna odgrywa bardzo ważną rolę w
życiu mieszkańców i nawet najmniejsze małomiasteczkowe
restauracyjki gwarantują posiłek na najwyższym poziomie.
Poznawanie tego kraju wiąże się z koniecznością, a raczej
przyjemnością bywania i jadania w nich. Niemniej jednak czasami
lubię urządzić sobie własny piknik pod gołym niebem zaopatrzony
jedynie w bagietkę, ser camembert i butelkę wina. Taki zestaw
nigdzie nie smakuje lepiej niż we Francji.
Kiedyś muszę dotrzeć do Prowansji.
OdpowiedzUsuńTo moje wielkie marzenie. Cudne zdjęcia:)