15 - 18 czerwca 2017r.
Przedłużony
czerwcowy weekend postanowiliśmy spędzić w Szwajcarii Saksońskiej
i Czeskiej, która od dawna plątała się nam po głowach.
Perspektywa szwendania się pomiędzy skałami z piaskowca przez
wieki rzeźbionego siłami natury, zdobywania zamków i twierdz
górujących nad okolicą oraz poznawania urokliwych miasteczek
malowała przed nami wspaniały wyjazd pełen wrażeń. Przygotowania
polegające na przeszukiwaniu czeluści internetu pozwoliły stworzyć
listę bestselerów tego regionu, których nie mogliśmy pominąć
podczas wyjazdu.
Na
pierwszym miejscu umieściliśmy flagową atrakcję, czyli kamienny
most Basteibrücke.
Internetowa popularność przygotowała nas na rzesze turystów
jakie spotkaliśmy na miejscu. Godziny szczytu autokarowych wycieczek
warto spędzić na eksplorowaniu niezwykle malowniczych szlaków
turystycznych wolnych od tłumów, a główną atrakcję, magnes
przyciągający wszystkich do Bastei, pozostawić na koniec. Późnym
popołudniem Basteibrücke nie nosił już śladów szturmu i w
spokoju mogliśmy podziwiać kunszt i fantazje konstruktorów, którzy
wpletli budowlę pomiędzy skały. O niezwykłym uroku i romantyzmie
miejsca świadczy to, że przyciąga młode pary na fotograficzne
sesje ślubne. Warto również poświęcić kilka minut na
podziwianie bajkowych krajobrazów dostrzegalnych z licznych punktów
widokowych. Do moich ulubionych należy ten z którego widać rzekę
Elbę wijącą się u podnóża pionowych skał.
Kolejnego
dnia zaplanowaliśmy dłuższą pętlę z początkiem i końcem w
miejscowości Mezna, która dzięki wiejskiemu klimatowi i bardzo
urokliwym domom słupowym już sama w sobie okazała się być
niemałą atrakcją. Przydomowe zadbane ogródki dodawały uroku
drewnianym domom tak charakterystycznym dla tego regionu. Po krótkim
rekonesansie ruszyliśmy na szlak i podążając za zielonymi znakami
zaczęliśmy schodzić w dół wijącą się ścieżką by zdobyć
dno kanionu. Nad rzeczką przy skrzyżowaniu z żółtym szlakiem
zgodnie z planem skręciliśmy w prawo i udaliśmy się w kierunku
wskazującym Edmundova soutěskę. Zanim dotarliśmy do ukrytego pod
tą nazwą spływu łódkami pokonaliśmy pieszy odcinek kanionu w
którym wije się rzeka Kamenica. Zarówno droga piesza jak i wodna
są wspaniałą przygodą podczas której co krok odkrywaliśmy
fantastyczne kompozycje skał porośniętych mchami z wplecionymi w
nie drzewami. Nawet w upalne dni wysokie, pionowe skalne ściany
kanionu zapewniają na jego dnie przyjemny mikroklimat. W pewnym
momencie kończy się pieszy szlak i chcąc kontynuować eksplorację
kolejnych zakamarków i w rezultacie dotrzeć do miasteczka Hřensko
zmuszeni jesteśmy do skorzystania ze zorganizowanego spływu. Flisak
steruje łódką przy użyciu drewnianej żerdzi, którą odpycha się
od kamienistego dna. Stara się uatrakcyjnić czas opowiadając
legendy jak i podając interesujące informacje dotyczące kanionu.
Po 20 minutowym spływie i dotarciu do przystani kontynuujemy spacer
by natknąć się na przyjemną restaurację przyklejoną do skały.
To świetna okazja, by na widokowym tarasie przy lampce wina
podsumować ten etap wycieczki.
Po
chwilowym odpoczynku zmieniamy kolor szlaku z żółtego na czerwony
i ruszamy w kierunku Bramy
Pravčickiej. Nie żałowaliśmy, że zrezygnowaliśmy z oferty
podjechania dwóch przystanków turystycznym autobusem, ponieważ
droga w cieniu drzew wypełniona konwersacją i wymianą
dotychczasowych wrażeń minęła nam błyskawicznie i
niepostrzeżenie. W pewnym momencie szlak skręca w las rozstając
się z asfaltową drogą i samotnie wije się coraz to stromiej pod
górę. Zakręt po zakręcie podchodzimy coraz to wyżej trawersując
wzgórze na którym znajduje się kolejna atrakcja, hit tego regionu,
czyli Brama Pravčicka. Ten piękny skalny łuk wyłania się nagle
i niepostrzeżenie zaskakując swoim pięknem i monumentalnością.
Ze ścieżki prowadzącej do przyklejonego do niego schroniska
wygląda najbardziej okazale. Wszyscy którzy dotarli do tego miejsca
zgodnie starają się utrwalić ten przepiękny obrazek. Jeszce kilka
kroków i docieramy do stylowego schroniska, gdzie warunkiem
przekroczenia bramki prowadzącej na teren atrakcji jest wykupienie
biletu za 75 koron. Ta niewielka opłata otwiera przed nami sieć
ścieżek prowadzących do zjawiskowych punktów widokowych z których
mogliśmy się cieszyć panoramą całej okolicy jak i pobliskich
skał. Po nasyceniu oczu i duszy krajobrazami Szwajcarii Saksońskiej
i Czeskiej ruszyliśmy w dalszą drogę do Mezny. Szlak w dół nie
był już tak stromy ale dłuższy, ocierał się o pionowe,
kunsztownie wyrzeźbione siłami natury skały. W takich cudownych
okolicznościach dotarliśmy do Mezny zamykając zaplanowaną pętlę.
Region
ten w swoim bogactwie oferuje turystom również zamki, baszty i
twierdze. My wybraliśmy zamek Stolpen, ponieważ zaciekawiła nas
jego historia, a właściwie losy hrabiny Cosel czyli Anny
Constantii von Brockdorf, która była w nim więziona 49 lat przez
Augusta II Mocnego. Po wejściu na zamkowe wieże można podziwiać
okoliczne pola, miasteczka i cieszyć oko sielankowymi krajobrazami
mogącymi zadowolić najwybredniejszych pejzażystów.
Nie
mogliśmy również ominąć twierdzy Königstein
, która góruje nad okolicą imponując swoją potęgą. Biorąc pod
uwagę jej ogrom i usytuowanie na pionowych skałach nie dziwi fakt,
że nigdy nie została zdobyta. Dopiero po obejściu murów wkoło
zdajemy sobie sprawę z tego, jak jest rozległa. W czasach swojej
świetności stanowiła w pełni wystarczalny garnizon wojskowy
mogący bronić się w nieskończoność. Na jej terenie znajdowała się
największa beczka na wino o pojemności 238 000 litrów, która
zaspokajała apetyt na ten trunek ówczesnego władcy Augusta
Mocnego. Mieliśmy szczęście trafić na zlot bractw rycerskich. W
różnych rejonach twierdzy w rozbitych obozach toczyło się
średniowieczne życie. Uczestnicy pod każdym względem dbając o
najmniejsze szczegóły starali się przenieść w czasie.
Racząc
się winem w restauracji zauważyliśmy spore poruszenie, a następnie
huk wystrzałów. Natychmiast udaliśmy się na główny dziedziniec
i zauważyliśmy, że odbywa się tam pełna rozmachu i zaciętości
bitwa. Zaangażowanie uczestników i determinacja w walce były tak
duże, że widzowie również zostali oderwani od rzeczywistości i
porwani w podróż w czasie.
Niemiecka
część Szwajcarii Saksońskiej obfituje w urokliwe, zadbane, a
wręcz dopieszczone miasteczka, po których nieśpieszne szwendanie
się również może sprawić niemało przyjemności. My trafiliśmy
do Pirny i Bad Schandau.
Czechy
również mogą się pochwalić nietuzinkowymi miasteczkami takimi
jak wciśnięte w skały, pełne
restauracyjek
Hřensko.
Cóż z tego, skoro zostało zupełnie zeszpecone przez kwitnący tu
biznes. Po jednej stronie niekończący się szereg straganów z
gipsowymi krasnalami, sarenkami i innymi tworami wyobraźni
przeznaczonymi do przydomowych ogródków, a po drugiej obozowisko
straganów prowadzonych przez Azjatów w stylu „wszystko po 5
złotych”. Nie potrafię zrozumieć kto dopuścił do obniżenia
wartości estetycznych urokliwego Hřenska. Uważam że na wszystko
jest miejsce i czas przy zachowaniu dobrego gustu.
Nie
byłbym sprawiedliwy, gdybym nie wspomniał, że okoliczne czeskie
wioski obfitujące w słupowe domy również nas zachwycały i
uatrakcyjniały nasz pobyt.
Na
bazę noclegową tego weekendowego wyjazdu wybraliśmy pensjonat „U
Forta” w miejscowości Mezna. Lista superlatyw pod jego adresem
jest długa, a zacznę od położenia w samym sercu Czeskiej
Szwajcarii dającego możliwość licznych, niezwykle atrakcyjnych
pieszych wycieczek. Restauracja oferuje dobre jedzenie, ładnie
podane przez miłą obsługę. Nie bez znaczenia jest fakt, że w
recepcji można zaopatrzyć się w mapy i foldery prezentujące
okoliczne atrakcje. Zagubieni lub pozbawieni inicjatywy własnej mogą
nawet wykupić zorganizowane wycieczki po okolicy. Nocleg w jednym z
piętrowych domków również spełnił nasze oczekiwania poza jednym
drobiazgiem, pościelą. W tej klasie obiektu i za tą cenę nie
powinna być wykonana z kory, która spełnia standardy jedynie
schronisk młodzieżowych. Taki wydawałoby się drobiazg, a popsuł
ogólne bardzo dobre wrażenie.
Wracając
do domu nadłożyliśmy nieco kilometrów, aby zobaczyć atrakcję o
nazwie „Panska Skala” Pod tym zagadkowym określeniem kryje się
bazaltowa skała charakteryzująca się strukturą pięciobocznych
niezwykle regularnych słupów. Wspinając się na bazaltowe półki
po raz kolejny wychodziłem z podziwu nad niczym nie ograniczoną
fantazją matki natury. Miejsce to doskonale nadaje się na krótką
przerwę w podróży.
Szwajcaria Czeska i Saksońska ma bardzo wiele do zaoferowania turystom. Cztery dni wystarczą zaledwie na zakosztowanie dostępnych atrakcji w pigułce. Chcąc zgłębić ten region potrzeba dużo więcej czasu.
Szwajcaria Czeska i Saksońska ma bardzo wiele do zaoferowania turystom. Cztery dni wystarczą zaledwie na zakosztowanie dostępnych atrakcji w pigułce. Chcąc zgłębić ten region potrzeba dużo więcej czasu.