2 - 9 lutego 2015r.
Zimowy urlop zbliżał się milowymi
krokami, a kompas wskazujący kierunek był kompletnie rozregulowany.
Pomysły przychodziły znienacka i równie szybko pękały jak bańki
mydlane. Nagle olśnienie! Andaluzja. Przewodniki do ręki, laptop na
kolana i planujemy. Ramowy program objął Rondę, Kordobę i Grenadę.
Po wyjściu z samolotu w Maladze
przywitało nas niebieskie niebo i temperatura w okolicach 10 stopni.
W związku ze znacznym przemieszczeniem się na zachód (bez
konsekwencji zmiany czasu) dzień kończy się tu blisko dwie godziny później co również nam sprzyjało. Na bazę noclegową
wybraliśmy Cala de Mijas z daleka od masowego przemysłu
turystycznego. Małe miasteczko na Costa del Sol umożliwia miłe
spacery wzdłuż wybrzeża, ale nie jest to miejsce, gdzie można
spędzić tygodniowe wakacje.
Natychmiast wypożyczyliśmy samochód
płacąc 150 euro za 5 dni, tym razem padło na Chevroleta Sparka. Jesteśmy gotowi do eksploracji Andaluzji.
Na miejsce
pierwszej wycieczki nie przypadkowo została wybrana Ronda, miasto
zbudowane na dwóch skałach połączonych monumentalnym 100 metrowym
mostem Puente Nuevo. Spacer pomiędzy punktami widokowymi zaczaruje
nas krajobrazami rozpościerającymi się na górzystą okolicę
Sierra de Ronda. Chcąc docenić militarne i strategiczne znaczenie
miasta z czasów kiedy było islamską fortecą możemy zejść poza
jego obrys, na dziki taras widokowy poniżej mostu, pomiędzy
migdałowcami. Widok na most spajający dwie pionowe skały robi
ogromne wrażenie i pozostaje w pamięci na długo. Spacerując po
Rondzie nie sposób ominąć jednej z najznamienitszych i
najstarszych hiszpańskich aren korridy Plaza de Torros wraz z
muzeum. Błąkając się po miasteczku wchodzimy na Plaza de la
Duquesa de Parcent gdzie przez obwieszone pomarańczami drzewa
spoglądamy na okazały kościół Santa Maria la Mayor.
Kordoba przywitała nas wiosenną
pogodą i błękitnym niebem na tle którego pięknie prezentowała
się potężna Mezquita. Fantastyczną panoramą starego miasta
możemy cieszyć się zza rzeki
Gwadalkiwir skąd warto rozpocząć zwiedzanie. Po zrobieniu
kilku zdjęć wkraczamy do starówki po zabytkowym moście Puente Romano
nie spuszczając wzroku z potężnego muru i olśniewającej 93
metrowej dzwonnicy Torre del Alminar. Mezquita, która stanowi serce
starówki zachwyca na każdym kroku, począwszy od dziedzińca z
pomarańczowym gajem po las 850 granitowych kolumn. Na zwiedzanie
Kordoby musimy przeznaczyć cały dzień, ponieważ koniecznie trzeba
pospacerować wąskimi i krętymi uliczkami ozdobionymi kwiatowymi
kompozycjami, gdzie natkniemy się na ukryte kościoły, pałace i synagogę. Warto zaglądać również na patia poukrywane przed oczami
wścibskich turystów, które szczególnie urzekają w okresie
wiosennym. Na zakończenie zwiedzania nie sposób odmówić sobie
kieliszka malagi w kameralnym barze prze jednej z bram miejskich, a
delektując się trunkiem obserwować relacje pomiędzy stałymi
bywalcami, a właścicielem.
Grenada
z uwagi na swoje górskie położenie u podnóża Sierra Nevada w
zimie charakteryzuje się niskimi temperaturami, nierzadko poniżej
zera. Podczas wizyty w mieście mieliśmy piękną pogodę z
temperaturą w okolicach 5 stopni, ale śnieg padający o poranku
malowniczo oprószył drzewka pomarańczowe, których dojrzałe owoce
kontrastowały z otoczeniem. Podstawową niekwestionowaną atrakcją
miasta jest Alhambra, warowne zabudowania będące arcydziełem
architektury arabskiej. Po godzinie krążenia zaułkami miasta w
ślad za znikającymi znakami doszedłem do teorii spiskowej wedle
której władze dezorientując kierowców w naturalny sposób
regulują natężeniem ruchu wokół zabytku. Ostatecznie
zaparkowaliśmy przy punkcie widokowym Mirador de San Nicolas i
okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Bajkowa panorama
Alhambry na tle ośnieżonych szczytów Sierra Nevada odebrała nam
mowę. Długi spacer do celu rekompensowały uroki starej, arabskiej
dzielnicy Albaicin. Po dotarciu do Alhambry musieliśmy przebrnąć
przez dwie kolejki do kasy i kontroli biletowej, sprawdzanie
plecaczka, niezwykle napięty godzinowo wyznaczony czas wejścia i
podejrzliwie nastawioną obsługę. Nie mogę sobie wyobrazić co się
tu dzieje w szczycie sezonu latem. Po przebrnięciu przez te
wszystkie procedury szybko zapomina się o niedogodnościach,
ponieważ Palacios Nazaries przenosi w inny magiczny świat baśni z
1001 nocy. Po zejściu ze szczytu wzgórza do miasta obowiązkowa
przerwa kawiarniana w ogródku z widokiem na główny plac miasta
Plaza Nueva. Relaks w promieniach słońca wedle zasady, że każdy
dzień ma miłe chwile. Na zakończenie wizyty w Grenadzie rzut oka
na okazałą katedrę i niespieszny spacer wąskim uliczkami. W
Mirador de San Nicolas spojrzenie na Alhambrę w zachodzącym słońcu
i na skrzydłach wrażeń wracamy do hotelu.
Czwartego
dnia zaplanowaliśmy nieśpieszne szwendanie się po pueblos blancos
i zaczęliśmy od Setenil de las Bodegas. Miasteczko to przytulone
jest do skał, a białe domki wrastają w zbocze wzgórza. Niemniej
urokliwa okazała się następna w kolejności Olvera, która
najpiękniej wygląda z perspektywy dojazdu do miasta. Stojąc na
pobliskiej łące widzimy stożek białych domków zwieńczony
kościołem i twierdzą. W obrazek ten można wpatrywać się
godzinami. Ostatnia Zahar de la Sierra usytuowana nad brzegiem
jeziora wspaniale wkomponowuje się w krajobraz, natomiast z punktu
widokowego rozpościera się przyjemna panorama. Cudownym zwieńczeniem
dnia będzie podsumowanie wrażeń z kieliszkiem andaluzyjskiego
sherry przy kawiarnianym stoliku.
Na
zakończenie zwiedzania wybraliśmy Gibraltar, skrawek Anglii na
krańcach Hiszpanii. Z mojego punktu widzenia wycieczka nie była
warta przejechania tych 200 kilometrów tam i z powrotem. Patrioci
znajdą tu pomnik gen. Władysława Sikorskiego, ale zakupy w strefie
bezcłowej są zdecydowanie przereklamowane, a sroga skała poza
otaczającą ją magią krańca Europy nie zniewala urokiem. Nie
wykluczam, że na moją nieprzychylną opinię wpływ miała
deszczowa pogoda, duże zachmurzenie i ponad godzinna kolejka na
granicy, ale ponownie bym tam nie pojechał.
Andaluzja
była świetnym pomysłem na zimowy urlop z nastawieniem na
zwiedzanie. Ceny przelotu i hotelu w promocji last minute okazały się
bardzo korzystne, a główne zabytki nie były zatłoczone przez turystów.
Poza oczywistymi atrakcjami w postaci opisanych miast dużo
przyjemności czerpaliśmy z podziwiania górskich krajobrazów,
gajów oliwnych, białych miasteczek i innych przyjemnych obrazków.
Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć