2 - 19 sierpnia 2013r.
Po pięciu latach tęsknoty za
nieskazitelną przyrodą, pięknymi krajobrazami i skromnymi,
szczęśliwymi ludźmi postanowiliśmy powrócić do tego
niesamowitego kraju. Naszym celem stały się tereny na południe od
Alesund.
Zacznijmy więc od początku. Od
momentu wybrania wakacyjnego kierunku siedzieliśmy jak na szpilkach,
godzinami wpatrywaliśmy się w atlasy, mapy i przewodniki nie mogąc
doczekać się dnia wyjazdu. Po wybiciu godziny 0 zapakowaliśmy nasz
samochód po dach namiotem, akcesoriami biwakowymi i oczywiście
zapasem jedzenia oraz wody na 18 dni, aby 2 sierpnia ruszyć do
Świnoujścia. Noc na promie wykorzystaliśmy na sen i regenerację
po męczącej drodze. Korzystając z doświadczenia na pokład
wzięliśmy śpiwory oraz dmuchane poduszki, dzięki czemu na
miękkiej wykładzinie wyspaliśmy się po królewsku. O świcie
wyszliśmy na górny pokład celem przywitania szwedzkiego Ystad. Po
zacumowaniu do brzegu natychmiast ruszyliśmy w całodniową podróż
na północ. Kilometry na wyświetlaczu nawigacji ubywały powolutku,
ale jakże konsekwentnie i gdy z 920 spadły do 0 dotarliśmy do
pierwszego punktu na mapie naszych wakacji, Parku Narodowego Rondane.
Noc i zmęczenie zmusiły nas do rozłożenia namiotu u wrót parku.
Ta pierwsza noc przypomniała nam, że tu nawet w sierpniu nie należy
oczekiwać wysokich temperatur.
Skandynawskie krajobrazy mają to do
siebie, że potrafią odebrać mowę, doznałem tego i ja gdy po
przebudzeniu wyszedłem z namiotu. Panorama tych surowych i
bezludnych gór w tym najstarszym norweskim parku narodowym skłania
do refleksji nad tym jaki ten świat jest piękny, jak to wszystko
jest doskonale urządzone, harmonia fauny i flory z dzikimi
żywiołami. Spacer pomiędzy smaganymi wiatrem szczytami sięgającymi
ponad 2000 metrów nie pozostawia złudzeń, że rządzą tutaj siły
natury. Uroku dodają potoki z wodospadami wijące się po tym
otwartym niezalesionym terenie. Schroniska znajdujące się w parku
stanowią świetną bazę na odpoczynek i nocleg, lecz my uznaliśmy,
że noc spędzona w namiocie w sercu parku dostarczy nam
niezapomnianych wrażeń.
Dwa dni w Rondane to absolutne minimum,
lecz chcąc zobaczyć inne miejsca ruszyliśmy dalej w stronę
Kristiansund,
w okolicach którego
rozpoczyna się spektakularna ośmiokilometrowa droga atlantycka.
Tutaj ludzie wydarli przyrodzie skrawki ziemi przerzucając mosty
pomiędzy dzikimi wysepkami o brzegi których rozbija się szalejące
morze pozostawiając na przejeżdżających samochodach słoną
bryzę.
Wodospadów w Norwegii nie brakuje,
właściwie powiedziałbym, że trudno znaleźć miejsce w którym
nie słychać szumu jakiejś wody, niemniej jednak warto nadłożyć
drogi po to, żeby zobaczyć Mardalsfossen. Ten położony na uboczu
dwukaskadowy wodospad zachwyca swoją potęgą, a podchodząc do
niego już z daleka czujemy na twarzy delikatną jak mgiełka bryzę,
natomiast huk wody rozbija w zarodku wszelkie myśli rodzące się w
głowie.
Nasza dalsza droga wiedzie na wyspę
Runde, której główną atrakcją jest skalny 250 metrowy klif
zamieszkały przez setki tysięcy ptaków. Trudno to sobie wyobrazić,
dlatego dopiero zobaczywszy kolonie ptaków, gwar i awantury, a także
pokazowe wykonania lotu nurkującego którego nie jest w stanie
powtórzyć najlepszy myśliwiec z mistrzem pilotażu za sterami,
potoczna nazwa Ptasia Wyspa wydała mi się w pełni uzasadniona.
Wiele radości sprawiło nam obserwowanie zabawnie wyglądających
Maskonurów, które nie zważając na nic prezentowały ptasią prozę
życia codziennego. Na tej wyspie to one są gospodarzami i trzeba im
przyznać, że znalazły sobie naprawdę piękny dom.
Eksplorując tą część kraju nie
mogliśmy ominąć słynnej Drogi Trolli będącej serpentyną 11
zakrętów z których większość jest pod kątem 180 stopni.
Proponuję przysiąść na przełęczy i obserwować z góry
samochody zmagające się z jej trudami. Ten widokowy przejazd warto
odbyć gdy zbocza nie są spowite gęstą jak mleko mgłą, a w tej
okolicy nie jest to rzadkie zjawisko.
Po drugiej stronie przełęczy czekał
na nas słynny Geirangerfjord, który fantastycznie widać z punktu
widokowego Ornevegen na Drodze Orłów. Przy odrobinie szczęścia
można zobaczyć statek linii Hurtigruten przypływający do
miasteczka Geiranger. Ten liniowiec przy ścianach fiordu wygląda
jak mała łódź rybacka i dopiero po zjechaniu do portu można się
przekonać, że to duży statek pasażerski. Ta skala porównawcza
obrazuje nam potęgę fjordu. W miasteczku Geirander znajduje się
urocza kawiarenka w której można napić się dobrej czekolady z
darmowym widokiem na fjord. Drugim punktem widokowym z którego warto
spojrzeć na okolicę jest bez wątpienia szczyt Dalsnibba, na którym
nawet latem spotykamy płaty śniegu.
Wyjazd do Norwegii nie byłby kompletny
bez wizyty na lodowcu. Tym razem wybór padł na Jostedalsbreen,
czyli jak przeczytałem największy na terenie kontynentalnej Europy,
a konkretnie jeden z jego jęzorów Briksdalsbreen. Bazę zakładamy
na campingu na końcu bajkowej doliny Olden z którego pozostał już
tylko krótki spacer budujący atmosferę podniecenia. Jeszcze tylko
kilka kroków i jest, piękny i dostojny. Nie wiem dlaczego, ale
zawsze stojąc przed taką masą zamarzniętej wody jestem
oczarowany. Jęk lodowca torturowanego przez promienie słoneczne
jest magiczny i przerażający zarazem. Słucham tych dźwięków i
obserwuję cielący się lodowiec urzeczony jak dziecko w fabryce
czekolady. Nie mogę się nasycić, nie mogę stąd odejść, jeszcze
jedno ostatnie spojrzenie.
Świat jednak wzywa, zostawiliśmy tą
ogromną lodówkę na świeżym powietrzu i jedziemy dalej.
Poruszanie się po Norwegii jest bardzo przyjemne, ponieważ prawie
cały kraj można przemierzyć drogami widokowymi. Ma to oczywiście
swoje ukryte wady, a mianowicie zatrzymując się w każdym pięknym
i fotogenicznym miejscu przebycie 10 kilometrów zajmuje godzinę.
Tym, którzy się nie śpieszą zarekomenduję drogę nr 55, 258, a
także śnieżną drogę. Wszystkie wymienione przeze mnie trasy są
praktycznie puste, a dzięki temu w połączeniu z surowymi
krajobrazami tajemnicze i zagadkowe.
Przed nami jeszcze wizyta w Parku
Narodowym Jotunheimen. Ten łańcuch górski był jednym z kluczowych
punktów naszych norweskich wakacji z uwagi na zapierające dech w
piersiach widoki. Postanowiliśmy wejść na najwyżej położony
punkt, Galdhopiggen (2469mnpm). Brnąc po lodowcu wśród śniegów
muskani chmurami wiedzielismy, że nasz wybór był trafny.
Spędziliśmy kolejny aktywny dzień na trekingu zmagając się z
surowością północnego, górskiego klimatu. Tutaj pogoda jaką
zastaniemy na miejscu również ma kolosalny wpływ na wrażenia
jakie zabierzemy ze sobą.
Takimi wisienkami na torcie były
norweskie drewniane kościoły z przylegającymi do nich małymi
cmentarzykami. Wewnątrz zawsze panuje charakterystyczny zapach
starego osmolonego drewna.
Nie omijaliśmy również uroczych
zbudowanych w skandynawskim stylu miast i miasteczek znajdujących
się na naszej trasie. Ja wyróżniłbym Alesund, Bud, Flam.
Norwegia do tanich nie należy, więc
jak już wspomniałem pokaźny zapas żywności wzięliśmy ze sobą,
natomiast każdy jadłospis świetnie urozmaici potrawka z
własnoręcznie zebranych grzybów, których w lasach nie brakuje.
Moje ulubione to kurki w śmietanie z ryżem, albo jajecznica z
grzybami.
Z tym zdjęciem związana jest pewna,
moim zdaniem zabawna anegdota. Po przybyciu na pole campingowe
zauważyliśmy tą piękną pustą polankę położoną przy
malowniczym wodospadzie. Wszystkie sześć rozłożonych namiotów
tłoczyło się po przeciwległej stronie pola. Super pomyślałem,
kolacja i nocleg przy wodospadzie. Swój błąd zrozumiałem już po
pięciu minutach od wejścia do śpiwora. Huk spadającej wody nie
pozwolił zmrużyć oka przez cała noc. Niewiele pomagało
desperackie upychanie papieru toaletowego w uszach i liczenie owiec.
Człowiek uczy się na błędach przez całe życie. :-)
Do Norwegii powinien pojechać każdy
komu wydaje się, że jest panem tego świata stworzonego tylko po to
by mu służyć. Potęga tej przyrody nie pozostawia złudzeń, że
jesteśmy ziarnkiem piasku w ogródku matki ziemi. W ten sposób
tłumaczę sobie skromność norwegów i ich bezustanne dążenie do
życia w symbiozie z otaczającym ich światem.
Dla zakochanych w Norwegii jeszcze parę zdjęć, zapraszam również na relację z wyjazdu do północnej części kraju.
Znowu będę tęsknił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do wyrażania swoich spostrzeżeń i emocji poprzez komentowanie postów, a za wszelkie wpisy serdecznie dziękuję. Pozdrawiam czytelników i wszystkim życzę fascynujących podróży.