10 - 12 października 2014r.
Wakacyjne wyjazdy są leczniczą
miksturą dla naszego zmęczonego ciała, skołatanych nerwów i
rozstrojonego codziennym wyścigiem szczurów organizmu. Niestety
tych naładowanych baterii nie zawsze wystarcza od urlopu do urlopu.
W takiej sytuacji pozostają nam wyjazdy weekendowe. Warunki jakie
stawiamy wybranej przez nas destynacji to przede wszystkim odległość
od miejsca zamieszkania, niewygórowana cena i ostoja spokoju w
kontakcie z naturą. Z tego prostego równania klarują się nam
Bieszczady, w których nie tylko według Starego Dobrego Małżeństwa
mieszkają Bieszczadzkie Anioły, ciche, zakręcone, beztroskie i
energetyzujące.
Ja w górach szukam takich właśnie
aniołów, które swoim uśmiechem i pogodą ducha działają na mnie
jak kojący balsam. Uwielbiam poczuć wiatr we włosach, poleżeć na
polanie i wsłuchać się w odgłosy przyrody, śpiew ptaków,
rykowisko jeleni i szum potoku. Najpiękniej w Bieszczadach jest jesienią, kiedy przebarwiające się liście drzew cieszą nasze oczy.
Niestety świat w ostatnich latach
bardzo się skurczył i to nie są już te Bieszczady co przed
kilkoma laty, nie jest tak łatwo znaleźć samotność na
połoninach, ale i tak ich komercjalizacja jest nieporównywalna do
innych naszych gór. Tutaj nadal można zakupić prosto od gospodarza
regionalne produkty nie skażone chemicznymi dodatkami, spróbować
jedzenia o którym nasze kubki smakowe dawno zapomniały.
Grzbietami Połonin Caryńskiej i
Wetlińskiej najpopularniejszych w Bieszczadach spaceruje sporo
turystów, natomiast na pozostałych szlakach można doświadczyć
odosobnienia. Ja polecam również Połoninę Bukowską i Halicz,
gdzie jest zdecydowanie spokojniej, a również pięknie i
klimatycznie.
Będąc w Bieszczadach można nocować
w schroniskach górskich z których moim ulubionym jest „Chatka
Puchatka” znajdująca się na Połoninie Wetlińskiej. W schronisku
nie ma prądu oraz wody i niejednokrotnie trzeba spać w śpiworze na
podłodze, niemniej jednak nie znam bardziej klimatycznego miejsca, w
którym wieczorami przy dźwiękach gitary i blasku świec można się
rozmarzyć.
Dla szukających odrobiny luksusu w
postaci pięknego, klimatycznego domu z przytulnymi pokojami i miłą
przyjacielską atmosferą polecam „Gęsi Zakręt”. Prowadzony
jest on przez zakręcone małżeństwo dla którego zadowolenie gości
to bezwzględny priorytet.
Rozsypane po okolicy drewniane
cerkiewki, to fantastyczne dopełnienie naszej krótkiej przygody z
tym regionem. Wszystkie z nich są piękne, czarują swoim zapachem i
skłaniają do przemyśleń na temat historii tego regionu i ludzi,
których losy były poplątane, zawiłe i często niespokojne. Ja
osobiście jestem najbardziej oczarowany bajkową cerkwią w Równi.
Po tak spędzonym trzydniowym weekendzie jestem gotowy do dalszej walki o lepsze jutro.
Witaj. Mam ochotę wybrać się pierwszy raz w Bieszczady na 2-3 dni. Czy mógłbyś mi polecić jakieś konkretne trasy z ładnymi widokami? Byłbym bardzo wdzięczny za wszelkie rady. Kontakt do mnie: laveta(małpa)o2.pl
OdpowiedzUsuńJa byłam jakiś czas temu w Bieszczadach i gorąco polecam. Niezapomniane widoki:)
OdpowiedzUsuń