niedziela, 10 lipca 2016

Austria – rowerem przez dolinę Wachau

26 - 29 maja 2016r.



Zaczęło się od tego, że w prezencie urodzinowym dostałem wyjazd na długi weekend do doliny Wachau w Austrii. Z założenia mieliśmy zabrać ze sobą rowery, ponieważ wzdłuż Dunaju biegnie urokliwa, krajobrazowa i pełna atrakcji droga rowerowa. Tuż przed wyjazdem sprzedaliśmy większy z samochodów i został nam jedynie Fiat Panda, którego wielkość zachwiała planowanym przedsięwzięciem. Po raz kolejny okazało się, że determinacja potrafi pokonać wiele przeszkód i po rozebraniu na części naszych dużych, trekingowych rowerów udało się je upchnąć do samochodu. Co prawda wyglądaliśmy nieco jak zagubione zaplecze serwisowe tour de France, ale udało się.



Zwiedzanie rozpoczęliśmy od największej atrakcji w dolinie Wachau, czyli opactwa w Melku. Ta jedna z najpiękniejszych barokowych budowli Austrii czaruje turystów swoim majestatycznym wyglądem i położeniem na rozległym klifie. Morelowa elewacja klasztoru kontrastująca z błękitem nieba stanowi widoczny z oddali swoisty drogowskaz dla zbliżających się do miasta samochodów. Pomieszczenia opactwa udostępnione do zwiedzania nie są rozległe, ale warto wydać kilka euro chociażby po to, żeby zobaczyć imponującą bibliotekę w której zgromadzono około sto tysięcy ksiąg wraz ze średniowiecznymi rękopisami. Bogato zdobiony kościół również wydaje się nietuzinkowy. Moją uwagę zwróciła ślimakowa klatka schodowa wijąca się przez wszystkie piętra.
Bez wątpienia warto również pospacerować brukowanymi uliczkami miasteczka, by nacieszyć oko austriackim umiłowaniem porządku i dbałością o najmniejsze detale architektoniczne. Na odpoczynek zapraszają kawiarniane stoliki poustawiane na niewielkich placach i przyklejone do ścian kamienic. Białe schłodzone wino w takich okolicznościach smakuje wybornie.




Po przespaniu nocy w jednym z przytulnych i gościnnych pensjonatów przyszedł czas na wskrzeszenie rowerów. Trening czyni mistrzem, więc po około godzinie byliśmy gotowi do drogi. Realizując konsekwentnie założenie, że nigdzie się nam nie śpieszy delektowaliśmy się krajobrazami licznych winnic i sadów morelowych rozrzuconych po obu stronach drogi rowerowej, zagłębialiśmy się w barokowe kamienne miasteczka symetrycznie rozlokowane na lewym brzegu Dunaju. Wisienką na torcie bez wątpienia były wizyty w przyklejonych do winnic kawiarniach i winiarniach w których przede wszystkim delektowaliśmy się lokalnie wyrabianym winem . Warto spróbować również lokalnego specjału w postaci nalewek morelowych.




Wśród niezwykle urokliwych miasteczek otoczonych średniowiecznymi murami, ozdobionych ruinami zamku i poprzecinanych brukowanymi uliczkami wijącymi się pomiędzy kamiennymi domami osobiście wyróżniłbym Weissenkirchen oraz Durnstein. Potwierdzeniem tego, że moja opinia nie jest odosobniona jest natężenie ruchu turystycznego.
Ciekawostkę stanowi fakt, że w 2000r. dolina Wachau została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNECSO.




Uwagę naszą zwróciły również liczne piwniczki na wino przyklejone do zbocza w sąsiedztwie winnicy, a obecnie często przerobione na domy i pensjonaty. Drugi nocleg okazał się być w takiej właśnie winnicy. Po przebudzeniu śniadanie na tarasie pomiędzy domem, a niewielką plantacją winorośli stanowiło najromantyczniejsze z możliwych rozpoczęcie dnia.


Powrót zaplanowaliśmy bardziej dzikim nie obfitującym w kamienne miasteczka prawym brzegiem Dunaju. Droga na łonie przyrody minęła równie niepostrzeżenie, a i tym razem nie żałowaliśmy czasu na delektowanie się białym winem w scenerii winorośli z owoców których powstało. W sezonie szparagowym warto spróbować delikatnych dań na bazie tego specjału. Zupa krem stanowiła doskonały wstęp, a na myśl o szparagach polanych sosem pomarańczowym jeszcze dzisiaj uśmiecham się ze smakiem.
Liczne statki poruszające się w górę i dół rzeki świadczą o tym, że również ta forma zwiedzania okolicy jest niezwykle popularna, są to zarówno statki krążące po samej dolinie Wachau jak i rzeczne luksusowe wycieczkowce. Każdy z brzegów rzeki umożliwia inne spojrzenie na dolinę i zmieniające się widoki.





Walory krajobrazowe doliny Wachał w połączeniu z niezwykłą uprzejmością Austriaków stanowią idealną receptę na spędzenie wspaniałego weekendu. Rower gwarantuje zdrową i ekologiczną mobilność, umożliwia częste zatrzymywanie się celem zrobienia zdjęcia lub chociażby delektowania się spokojem i szumem rzeki. Kilka dni w takim otoczeniu pozwala zatrzymać tą wewnętrzną machinę rozpędzoną przez codzienne obowiązki, które w betonowej miejskiej codzienności wydają się jeszcze bardziej przytłaczające. Ja potrzebuję takich chwil na oderwanie się niczym wody do picia, każdy potrzebuje, tylko czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy.

















1 komentarz:

  1. Piękne okolice z uroczymi miejscami.Muszę to wszystko zobaczyć..

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do wyrażania swoich spostrzeżeń i emocji poprzez komentowanie postów, a za wszelkie wpisy serdecznie dziękuję. Pozdrawiam czytelników i wszystkim życzę fascynujących podróży.