niedziela, 28 października 2018

Cinque Terre – piękny i romantyczny skarb Ligurii

17 sierpnia 2018r.


Całe wybrzeże Ligurii jest malownicze i bardzo urozmaicone, cudowne nadmorskie miasteczka przyciągają turystów nie tylko z Włoch, ale także z Europy i świata, ale to pięć miejscowości ukrytych pod nazwą Cinque Terre działa jak prawdziwy magnes. Riomaggiore, Manarola, Corniglia, Vernazza i Monterosso Al Mare mają w sobie coś, co każe zmierzyć się z trudami dotarcia do nich po to, aby w rezultacie oniemieć z zachwytu.

Przyjazd do Cinque Terre samochodem to nawet nie wyzwanie, a raczej szaleństwo. Skutecznie do tego zniechęcają nie tyle wysokie ceny parkingów, co brak na nich jakiegokolwiek wolnego miejsca. W szczycie sezonu nawet kilkugodzinne krążenie i instynkt myśliwego nie gwarantują sukcesu. Fakt, że do każdego z miasteczek trzeba dojechać z osobna i każdorazowo zmierzyć się z problemem potęguje niewykonalność misji.
Idealnym, sprawdzonym przeze mnie rozwiązaniem jest pozostawienie samochodu w sąsiednim mieście La Specja lub Levanto i kontynuowanie podróży pociągiem. Przekopując otchłanie internetu znalazłem darmowy parking w La Specji przy Piazza d'Armi, gdzie dotarłem około szóstej rano i zająłem przedostatnie miejsce. Po dziesięciominutowym spacerze byliśmy już na dworcu kolejowym.
Polecam zakup biletu Cinque Terre Card za 16 euro, który pozwala na wielokrotne wsiadanie do pociągu na trasie La Specja – Levanto co umożliwia zwiedzenie wszystkich miasteczek. Bilet dla Gazdy kosztował nas 10 euro.

Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od Riomaggiore w którym z uwagi na wczesną porę byliśmy prawie sami. Kolorowe domki wspinające się na skały w świetle porannego słońca utwierdziły nas w przekonaniu, że warto było wstać przed świtem, by doświadczyć uroków Cinque Terre. Riomaggiore skromnie wciska się pomiędzy dwa przeciwległe wzgórza, jakby starało się ukryć przed oczami wścibskich turystów, a jedynie niewielki port u podnóża otwiera je na morze. Poranną ciszą i budzeniem się miasteczka do życia cieszyliśmy się tylko tu, ponieważ z każdym kolejnym pociągiem dowożącym turystów robiło się coraz gwarniej.



Po kilku minutach jazdy wysiedliśmy na kolejnej małej stacji w Manaroli. Tutaj dla odmiany do portu prowadzi wizytowy deptak który jest na przemian przeplatany restauracjami i sklepami z pamiątkami. Kolorowe domki wdrapują się na skały, a przy porcie oblepiają niemal cały klif. Krótki spacer ścieżką po prawej stronie klifu otwiera panoramę na port i w całej okazałości prezentuje urok tego miasteczka. Zauroczeni zastanym obrazkiem na koniec zwiedzania Cinque Terre postanowiliśmy wrócić tu, by w ciepłym świetle wieczornego słońca ponownie utrwalić na zdjęciu ten piękny widok.




Trzecia z kolei Corniglia różni się od pozostałych tym, że nie ma dostępu do morza i tym samym portu. W całości położona jest na klifie, a jej wąskie uliczki wijące się pomiędzy małymi domkami wspinają się pod górę tylko po to, by za zakrętem ostro opadać w dół. Corniglia nawet bez portu nie ustępuje urokiem pozostałym siostrom, może nawet łatwiej znaleźć tu ustronny zakątek na odpoczynek.




Mając już w pamięci trzy zwiedzone miasteczka Cinque Terre i będąc nimi oczarowani przed wizytą w kolejnym poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Vernazza stanęła jednak na wysokości zadania dorównując urokiem pozostałym. Kolorowe domy kaskadowo spływają tu ze wzgórza i docierają do urokliwego i małego portu. Tuż przy samej wodzie stoi dość duży, w odniesieniu do rozmiarów miasteczka, kościół. Koniecznie trzeba wejść na ścieżkę za nim, wspinającą się w górę. Po przejściu kilkuset metrów ukazała się nam panorama całej Vernazzy niczym z widokówki. Tutaj nie dociera tylu turystów i w spokoju można cieszyć się tym miejscem. Ten obrazek również należy zostawić sobie na popołudniowy czas, aby mieć słońce za plecami.




Wszystkie cztery z pięciu miasteczek warte są wyprawy na drugi koniec Europy, pokonania upałów i zmierzenia się z licznymi rzeszami turystów. W mojej subiektywnej opinii nie zasługuje na to Monterosso Al Mare odbiegające znacznie od szablonu Cinque Terre. Problem nie tkwi w braku szablonowości lecz w infrastrukturze dostosowanej do masowej turystyki. W oczy rzucają się dwie niemałe plaże wypełnione do ostatniego centymetra rzędami leżaków i parasoli, które rozdziela parking upchany samochodami.
Nie sposób nie zauważyć uroków tego miasteczka, które nie wspina się już tak po klifach jak poprzednie, lecz trudno mu dorównać sąsiadkom. Być może inaczej bym go odebrał, gdybym to tu właśnie rozpoczął zwiedzanie.

Cinque Terre ma niezwykły potencjał romantyzmu, jednakże w sezonie letnim liczba romantyków na metr kwadratowy jest zdecydowanie zbyt duża, aby gdziekolwiek cieszyć się chwilą tylko we dwoje.

Spędziliśmy tu czas os świtu do zmroku i wyjechaliśmy zachwyceni, pełni wrażeń. Gazda uznał, że nie jest to jego miejsce na ziemi, ale dzielnie dał rady dopisując nam kroku. W psim świecie nie rozniesie się jednak wieść jakoby Cinque Terre było idealną destynacją na wakacje.








Zaprszam również na:

Włochy – dwa oblicza wakacji w Ligurii