wtorek, 27 czerwca 2017

Prowansja – spacer pomiędzy polami lawendy

19 czerwca - 5 lipca 2009r.


Koniec czerwca to najlepszy termin na wakacyjny wyjazd do Prowansji, bowiem wtedy właśnie najpiękniej kwitnie lawenda. Fioletowe łany, ciągnące się po horyzont są tak aromatyczne, że najdrobniejszy podmuch wiatru kołyszący kwiatostanami wzbija w powietrze chmurkę zapachu. Tak właśnie pachną dla mnie wakacje, mieszanką ziół i słońca. Ogromne połacie lawendy przyciągają pszczoły z całej okolicy. Miłe dla ucha bzykanie będące świadectwem intensywnej pracy dobiega ze wszystkich stron, a jej efekt możemy zobaczyć w małych francuskich sklepikach ze smakołykami w postaci miodu lawendowego. Wszelkiego rodzaju produkty wykonane z lawendy są powszechnie sprzedawane w całej Prowansji. Kiwająca się na wietrze lawenda działa niemal hipnotyzująco, a oczy cieszą sielskie, wiejskie obrazki. Kompozycje łanów zboża, kwitnących słoneczników i lawendy dają natchnienie do najpiękniejszych pejzaży.





Prowansja oferuje wiele innych niesamowitych atrakcji, a jedną z nich jest wąwóz Verdon. Turkusowa alpejska rzeka dzieli wapienny płaskowyż i wije się pomiędzy pionowymi skałami na odcinku 21 kilometrów. Popularną i atrakcyjną formą eksploracji jej końcowego odcinka jest spływ kajakami, łódkami lub rowerkami wodnymi. Podczas upałów zachęca do kąpieli, choć jej temperatura przypomina o swoim alpejskim pochodzeniu. Z jednego z punktów widokowych koniecznie trzeba spojrzeć na wijącą się w kanionie niebieską wstęgę. Szlak ciągnący się wśród wapiennych skał, wzdłuż rzeki obfituje w punkty widokowe zapierające dech w piersiach.





W niewielkich miasteczkach niebywałą atrakcją są małe targi i kiermasze, na których miejscowi rolnicy sprzedają płody rolne, pieczywo, sery i inne specjały umożliwiające przygotowanie niepowtarzalnego w smaku i aromacie posiłku. To, że francuskie sery nie mają sobie równych wie chyba każdy, ale zakup najlepszego czosnku jaki kiedykolwiek jadłem nie był już taki oczywisty.




Kwintesencją Prowansji i magnesem przyciągającym turystów są niezwykle urokliwe i klimatyczne kamienne miasteczka z wąskimi brukowanymi ulicami. Ozdobą ich są pnące się po podporach winorośle oraz ogromne fioletowe bugenwille, a także czarujące kwiecistymi kulami hortensje.
Podczas południowych upałów stają się senne, a jedyny ratunek przed żarem lejącym się z nieba stanowią niewielkie przytulne kawiarenki w których ochłodę daje zimne białe lub różowe, lekkie wino z owocową nutą.



Wśród miast i miasteczek wyróżniłbym położone na wzgórzu Gassin w którym spacer wąskimi uliczkami jest bezustannym odkrywaniem urokliwych zakamarków, restauracyjek i sklepików. Niewątpliwą nagrodą za pokonywanie stromych podejść jest widok na okoliczne pola i wsie.
Sąsiedztwo popularnego kurortu Saint-Tropez nie powinno wprawiać jego mieszkańców w jakiekolwiek kompleksy.
Nieopodal znajdujemy równie czarujące Ramatuelle, w którym stare drzwi i okiennice skrywają dziejowe tajemnice oraz pobudzają fantazje na temat życia dawnych i obecnych mieszkańców.





Najbardziej znane i najtłumniej odwiedzane w tej okolicy jest bez wątpienia Saint Tropez kojarzone przede wszystkim dzięki filmom o słynnym żandarmie i przez pryzmat ulubionego kurortu możnych i celebrytów tego świata. Warto i to miejsce zaznaczyć na swojej mapie, choć w moich oczach ustępuje nieco urokiem wspomnianym wcześniej skromniejszym sąsiadkom. Na pewno nie zawiodą się ci, którzy chcieliby zapoznać się z najnowszymi trendami dotyczącymi największych i najbardziej luksusowych jachtów i łodzi motorowych. W okolicy portu można zaopatrzyć się w pyszne lody i delektując smakiem przemierzać nabrzeże w poszukiwaniu sław małego i dużego ekranu.



Nieco odmienną architekturą charakteryzuje się Roussillon, miasto pełne kolorowych domów sprawiające wrażenie wyrwanego z bajki. Dopełnieniem tej baśniowej scenerii jest przyklejona do niego pionowa, wysoka skała z ochry.





Avignon z kolei chwali się przed turystami mostem św. Benezeta i pałacem papieskim. Te dwie budowle sprawiają, że miasto jest bezbłędnie rozpoznawane przed turystów na wszelkich pocztówkach i zdjęciach.



Jeżdżąc po Prowansji można natknąć się na wiele cudownych miejsc w których bez wahania zamieszkałbym od zaraz. Takim miasteczkiem przypadkowo odkrytym w którym mógłbym zasiedlić mały opuszczony domek było Trigance. Urzekły mnie w nim przede wszystkim widoki oraz zamek wzniesiony nieopodal i górujący nad miastem.



Będąc we Francji koniecznie trzeba zagrać w bulle, które budzą u miejscowych niesamowite emocje. Francuzi bez względu na wiek i płeć, choć przeważają panowie w starszym wieku, godzinami rzucają tymi metalowymi kulkami. Na własnej skórze przekonałem się, że nie jest to takie łatwe na jakie wygląda w wykonaniu mistrzów.


Bez wątpienia jedną z atrakcji Prowansji jest Colorado Provençal de Rustrel, zagłębie ochry będącej mieszaniną piasku i tlenków metalu. Wzgórza te dzięki szerokiej palecie barw od białej po fioletową są niezwykle fotogeniczne. Momentami tylko zielony akcent drzew przypominał, że nie jesteśmy na Marsie. Naszemu spacerowi towarzyszył bezustanny koncert cykad, którym zdawał się nie przeszkadzać południowy upał. Zafascynowany cudami natury i pięknem krajobrazów zupełnie zignorowałem fakt, że ochra po dziś dzień używana jest jako doskonały barwnik co skończyło się koniecznością wyrzucenia garderoby. Na pamiątkę z takiego spaceru w pobliskim miasteczku można zaopatrzyć się w ceramikę barwioną właśnie ochrą.




Podczas naszych dwutygodniowych wakacji mieszkaliśmy na polu campingowym w dużym willowym namiocie Vacansoleil . Rozwiązanie takie uznaliśmy za odpowiednie wyważenie pomiędzy niską ceną, a wygodą. Namioty te były w pełni wyposażone, a infrastruktura pola zapewniała komfort jakiego można oczekiwać na wakacjach. Sklepik umożliwiał drobne zakupy, basen dawał ochłodę po dniu intensywnego zwiedzania, a restauracja zachęcała do wieczornego biesiadowania.


Alternatywą dla campingowego sklepu był poranny spacer do piekarni w pobliskim urokliwym Castellane. Powrót ze świeżym, chrupiącym i aromatycznym pieczywem w stanie nienaruszonym był praktycznie niemożliwy. Castellane położone u boku ogromnej skały to kolejne niezwykle fotogeniczne, rozpieszczające turystów kamienne miasteczko oferujące przytulne kawiarnie, sklepy z pamiątkami i miejscowymi specjałami oraz targ.





Wiadomym jest, że we Francji sztuka kulinarna odgrywa bardzo ważną rolę w życiu mieszkańców i nawet najmniejsze małomiasteczkowe restauracyjki gwarantują posiłek na najwyższym poziomie. Poznawanie tego kraju wiąże się z koniecznością, a raczej przyjemnością bywania i jadania w nich. Niemniej jednak czasami lubię urządzić sobie własny piknik pod gołym niebem zaopatrzony jedynie w bagietkę, ser camembert i butelkę wina. Taki zestaw nigdzie nie smakuje lepiej niż we Francji.























1 komentarz:

  1. Kiedyś muszę dotrzeć do Prowansji.
    To moje wielkie marzenie. Cudne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do wyrażania swoich spostrzeżeń i emocji poprzez komentowanie postów, a za wszelkie wpisy serdecznie dziękuję. Pozdrawiam czytelników i wszystkim życzę fascynujących podróży.