sobota, 14 lutego 2015

Teneryfa – największa z Kanaryjskich Wysp

31 lipca - 14 sierpnia 2014r.


Kierując się fascynacją Wysp Kanaryjskich, zachwytem nad wulkanicznymi krajobrazami, urokiem miast, miasteczek i wiosek postanowiliśmy zwiedzić Teneryfę. W okresie letnim na wyspie tej, niezwykle popularnej wśród turystów, nie można liczyć na pustki w kurortach nadmorskich i głównych atrakcjach turystycznych, niemniej jednak wypożyczając samochód bez trudu znajdziemy miejsca będące oazą spokoju. W licznych bodegach poznamy technologię wytwarzania wina i oddamy się degustacji lokalnych produktów. Orzeźwiająca kąpiel w wodach Atlantyku będzie wspaniałą odmianą spacerów po wulkanicznych bezkresach Parku Narodowego Teide. Spotkanie z delfinami ucieszy wszystkich miłośników przyrody i kontaktów ze zwierzętami.




Park Narodowy Teide – sztandarowa atrakcja wyspy ze szczytem wulkanicznym Pico del Teide uwidocznionym na większości pocztówek bez wątpienia zasługuje na to, aby to właśnie od niego zacząć opis. Najważniejsza, praktyczna informacja przydatna zwiedzającym jest taka, że w sezonie letnim kolejka linowa wjeżdżająca na szczyt Piko del Teide jest oblegana przez turystów. Środkiem zaradczym na wielogodzinne stanie w kolejce jest wczesna pobudka, szybkie śniadanko i pojawienie się przed kasami około godziny 8:00. Tak właśnie zrobiliśmy i wjechaliśmy na szczyt z biegu. Po powrocie kolejka do wagoników wiła się jak norweska Droga Troli, a przyjeżdżający parkowali swoje samochody na bardzo odległych parkingach. Na górnej stacji mamy do dyspozycji trzy ścieżki. Jedna prowadząca na szczyt wulkanu wymaga pozwolenia, natomiast dwie pozostałe są ogólno dostępne i okalają wierzchołek. Spacer nimi jest przyjemny, łatwy i dostarcza niesamowitych wrażeń. Widok zapiera dech w piersiach i wyzwala nieodpartą potrzebę uwiecznienia go na zdjęciach. Podziwiać możemy ogrom zalanych przez lawę terenów. Park Narodowy Teide to nie tylko sam wierzchołek tego wulkanu. Niesamowitych wrażeń dostarczy nam spacer po licznych ścieżkach odchodzących z przydrożnych parkingów i wijących się po całym terenie. Taki spacer daje szansę na oderwanie się od masowej turystyki skupionej głównie wokół Pico del Teide i zakosztowanie samotnego kontaktu z tą surową przyrodą. Atrakcja obowiązkowa.




Wąwóz Masca na zachodzie Teneryfy i towarzyszące trekkingowi wrażenia  bez wątpienia warte są wylania tych kilku kropel potu. Bazę do wyjścia na ten forsowny spacer stanowi górska wioska o tej samej nazwie. Na wstępie dość strome zejście pomiędzy kwitnącymi agawami prowadzi nas do wejścia do wąwozu, by następnie meandrować pomiędzy stromymi skalnymi ścianami. Co kilkadziesiąt kroków zatrzymujemy się by podziwiać formacje wyrzeźbione przez siły natury. Po kilku kilometrach dochodzimy do zatoki, gdzie nic, nawet brak kąpielówek nie jest nas w stanie powstrzymać przed relaksującą kąpielą. Tutaj dla większości zorganizowanych wycieczkowiczów kończy się spacer, ponieważ przesiadają się na wodne taksówki i płyną do portu, a następnie jadą do hotelu. Niestety nie dla nas, którzy pozostawiliśmy samochód w wiosce Masca. Usiłując znaleźć plusy ukryte w konieczność powrotu przez wąwóz pod prąd zauważam, że z odwrotnej perspektywy można dostrzec wiele nowych zachwycających obrazków. Po powrocie w jednym z lokalnych barów delektujemy się sokami ze świeżo wyciśniętych owoców. Satysfakcja z wycieczki podwójna.




Los Gigantes – bajeczne pionowe klify zanurzające się w oceanie, których piękno podziwiać możemy z plaży w Puerto de Santiago lub z rejsu widokowego wzdłuż wybrzeża. Plaża nie należy do najpiękniejszych, niemniej jednak wspaniałych widoków na Los Gigantes nie można jej odmówić. Najlepszym rozwiązaniem  umożliwiającym całościowe podziwianie klifów jest rejs wzdłuż wybrzeża rozpoczynający się w porcie Puerto de Santiago. Podczas rejsu dodatkową atrakcję stanowią delfiny baraszkujące beztrosko w oceanie. Właśnie z powodu przepięknych widoków na klify Los Gigantes jako bazę noclegową wybraliśmy hotel Barcelo Santiago. Z okien pokoi hotelowych i tarasu rozpościera się wspaniały widok na strome wybrzeże.




Góry Anaga to przeciwległy kraniec wyspy gwarantujący odpoczynek od zgiełku, masowej turystyki i komercjalizacji. Po minięciu San Cristobal de La Laguna pustoszeją drogi i krajobraz staje się dziki, surowy, chłodny i niedostępny. Właśnie w górach Anaga możemy podziwiać pierwotny las laurisilva unikatowy na skalę europejską. Błądząc po zakamarkach i górzystych drogach docieramy do fantastycznych bezludnych punktów widokowych w których można zatrzymać czas i zachwycać się cudownymi widokami na ocean rozbijający się o dzikie wybrzeże. W tym miejscu naprawdę warto uspokoić wewnętrzne koło zamachowe napędzające nas do biegnięcia przez życie. Na tym surowym wybrzeżu można znaleźć ustronne plaże ukryte pomiędzy stromymi, skalistymi klifami z widokiem na wulkaniczne wysepki wyrastające z oceanu. W tym miejscu nie sposób przeoczyć potęgi sił natury.




Punta de Teno – ten koniec świata odizolowany górami od pozostałej części Teneryfy zapewnia spokój i ustronie. Na przylądek prowadzi tylko jedna wąska droga nad przepaścią która na wszelkich mapach jest wyłączona z ruchu. Na około dziesięć kilometrów przed celem wielka tablica informacyjna ostrzega, iż kontynuacja jazdy jest skrajnie niebezpieczna i odbywa się na własne ryzyko. Dodatkowo przekroczenie owego punktu wyłącza wszelką odpowiedzialność ubezpieczyciela. Nie należę do szczególnie strachliwych, lecz poruszanie się wypożyczonym, samochodem skłoniło mnie do przemyślenia kontynuowania jazdy. Podczas szacowania ryzyka uszkodzenia samochodu przez spadające głazy widziałem kilka samochodów, które po odbiciu się od żółtej, ostrzegawczej tablicy pokornie zawracały rezygnując z dalszej eksploracji. Na szczęście wygrała ciekawość świata i nie ukrywając z przyśpieszonym tętnem, wstrzymując oddech przemykaliśmy pod wiszącymi skałami i przez surowy, złowrogi tunel. Po dotarciu na miejsce w samotności mogliśmy cieszyć się spektakularnymi widokami pionowych skał wpadających prosto do morza, pustych przestrzeni i sukulentów.




Teneryfa słynie z Loro Parque, postanowiliśmy więc nie omijać tej atrakcji. Zderzyliśmy się tam z tłumem turystów, pomimo tego twierdzę, że warto było. Pokazy tresowanych fok, delfinów i potężnych orek robi wrażenie i dowodzi inteligencji tych pięknych zwierząt. Nie można oprzeć się odczuciu, że orki oblewają gapiów tonami wody z frajdą i zaangażowaniem. Potężna woliera z ptakami, którą ogląda się od środka to coś nowego, pozwalającego na bezpośredni kontakt z bajecznie kolorowymi papugami. Na tą atrakcję trzeba przewidzieć cały dzień.



Miasteczka takie jak Icod De Los Vinos, Puerto De La Cruz, La Orotava, San Cristobal La Laguna, Garachico to perełki Teneryfy po których warto niespiesznie pospacerować, napić się soku w kawiarence i przyjrzeć tutejszej architekturze.




Na Teneryfie zaliczyłem pierwszą zagraniczną kolizją, na szczęście z winy miłych Hiszpanek. Wystarczyła wymiana podpisów na oświadczeniu i rozstaliśmy się z uśmiechami na twarzach. Na górskich serpentynach nie trudno o subtelnego całusa chłodnicami.
kilka zdjęć na koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do wyrażania swoich spostrzeżeń i emocji poprzez komentowanie postów, a za wszelkie wpisy serdecznie dziękuję. Pozdrawiam czytelników i wszystkim życzę fascynujących podróży.